Przejdź do głównej zawartości

Zajęcia dodatkowe dla dzieci? Czy to na pewno takie konieczne?


Dziś chciałabym poruszyć temat, który obecnie jest bardzo na czasie. Mianowicie, zajęcia dodatkowe dla dzieci. Nie zamierzam jednak pisać z perspektywy rodzica, bo nim nie jestem :) Ale jestem nauczycielem, lub, jak kto woli - lektorem, i myślę, że pozwala mi to na obserwację pewnych zachowań rodziców, które, mimo ich szczerej i dobrej woli, nie są do końca tak dobre, jakby się to mogło na pierwszy rzut oka wydawać.

A więc. Weźmy takiego dziesięciolatka. Nazwijmy go Jaś. Jaś spędza w szkole około 7 godzin, a więc wstaje najpóźniej o 7, o 14/15 wraca ze szkoły. Je szybki obiad i idzie do pokoju odrabiać zadanie domowe. Kiedy skończy, pędzi na zajęcia dodatkowe z języka angielskiego. Na tych zajęciach również dostaje coś do zrobienia w domu - w końcu rodzice prosili, aby było dużo zadania więc nauczyciel przychyla się do ich prośby - tak więc Jaś wraca z zajęć angielskiego i znowu odrabia zadanie. Jest już około godziny 20, kiedy nasz Jasiek musi jeszcze powtórzyć notatki na sprawdzian z historii i przyrody. O 22 kładzie się spać wyzuty z jakichkolwiek emocji i sił i ... maraton rozpoczyna się od nowa o 7 rano ...

Powiecie, ależ nie! Przecież zajęcia z języka angielskiego Jaś ma tylko raz, no, może dwa razy w tygodniu. I macie rację. Ale oprócz tego, w kolejne dni Jaś uczęszcza na kółko teatralne, pływanie, szkołę muzyczną, korepetycje z matematyki i treningi z piłki nożnej.

Więc pytam się: kiedy to biedne dziesięcioletnie dziecko ma czas na rozrywkę? Owszem, jeśli lubi grać w piłkę to ma rozrywkę na treningu. Jeśli przyjemność sprawia mu aktorstwo to rozrywką jest dla niego branie udziału w kółku teatralnym, ale gdzie tu czas na spontaniczną zabawę? Albo na zwyczajne nic nierobienie? Albo nawet na głupie siedzenie na YouTube? Tak, wiem, psuje to wzrok i zamula mózg, ale chyba przyznacie mi rację, że czasem nawet my, dorośli, potrzebujemy się czasem odmóżdżyć? A co dopiero takie dziecko.

Ciężko mi jakoś wierzyć, że jedno dziecko jest w stanie interesować się tak wieloma zróżnicowanymi rzeczami. Co więcej, dzieci same skarżą mi się jak to muszą chodzić na to czy na tamto choć wcale nie chcą, a zapytane wprost, po co to robią, odpowiadają: "Bo mama mi każe", "Bo muszę".

Wydaje mi się, że choć rodzice chcą dobrze, pragną rozwoju swojej pociechy, to jednak posyłaniem jej na milion różnych zajęć dodatkowych, robią jej więcej krzywdy niż pożytku.

Myślę, że najlepszym wyjściem byłoby zapytanie dziecka, co je interesuje, na co chciałoby uczęszczać i tam je posyłać :) Po co nam Mozart matematyk, który gra w filmach Hollywood? :) Nie każdy musi robić wszystko, wręcz nie powinien. :D

I z tym Was zostawię. Dajcie znać, jakie jest Wasze zdanie na ten temat? :)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

List do Przyjaciółki

Droga Przyjaciółko Byłaś mi naprawdę bliska To Ty pierwsza  Wskazałaś mi drogę życia.  Swoją ciepła dłonią przygarnęłaś Kiedy tonąć zaczynałam.  Nadzieja natchnęłaś Kiedy tak bardzo tego potrzebowałam.  Wspólnie spędzony czas Nigdy nie pójdzie w zapomnienie Zawsze będę pamiętać  Jak wiele dla mnie zrobiłaś.  W swoim sercu przechowuję Każdą wspólną chwilę Bym na starość mogła Do wspomnień z młodości się uśmiechnąć.  I choć masz już swoje zycie Tak dalekie od mojego  Wiedz że ja nigdy Z pamięci Cię nie wyrzucę.  Nasza przyjaźń  Była częścią Jego planu I za to wdzięczność  Z mojego serca płynie. 

„Z nimi jest siła ludzka, z nami jest PAN, nasz Bóg, aby nam pomóc w naszych bitwach.”

Dziś przemówił do mnie jeden z piękniejszych wersetów zawartych w Starym Testamencie. Mianowicie ten oto: „Z nimi jest siła ludzka, z nami jest PAN, nasz Bóg, aby nam pomóc w naszych bitwach.” – 2 Księga Kronik 32:8a Jest on tak uwalniający, rozpraszający wszelki lęk, obawę, zamartwianie się. Dlaczego? Ponieważ pokazuje jedną rzecz: że jeśli trwamy w Chrystusie* to nasze życie jest w Jego rękach, a On troszczy się o nas. Mamy Boga po swojej stronie! Wszechmocnego, wszechpotężnego, Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych! Boga, który kocha nas szaleńczą miłością! Boga, który oddał za nas swoje życie. Jaką głupotą wydaje się wtedy martwienie się czy troszczenie o cokolwiek … Tak wielu ludzi żyje z dnia na dzień, polegając na różnego rodzaju rzeczach lub ludziach. Na pieniądzach, na umiejętnościach, na marzeniach, na współmałżonkach, na dzieciach, na rodzicach, na przyjaciołach … Te wszystkie rzeczy są przyjemne, dobre. Jednak, kiedy to w nich pokładamy nas

Wartościowe filmy #3

Dzisiaj kolejna - trzecia już - część z cyklu #wartościowe filmy.  Część pierwszą możecie znaleźć  TUTAJ  a część drugą  TUTAJ . A więc bez zbędnych wstępów i przedłużeń, przechodzę do konkretów! # 7 Bóg nie umarł (God's not dead) 1-3. Do tej pory wyszły już trzy części. Chciałam napisać, która według mnie jest najlepsza, ale po namyśle, doszłam do wniosku, że się nie da. Po prostu każda jest wyjątkowa na swój sposób, każda ma swoją własną fabułę i naprawdę ciężko je ze sobą porównywać. Ale o czym w ogóle opowiadają?  Jak sam tytuł wskazuje - Bóg nie umarł, a więc treścią każdego z filmów jest pewnego rodzaju konflikt pomiędzy ludźmi, twierdzącymi, że Boga nie ma a chrześcijanami. Z tą różnicą, że ta pierwsza grupa stara się uprzykrzyć życie tej drugiej, podczas gdy wierzący pragną jedynie żyć w wolności i wyrażać swoją wiarę w codziennym życiu, jednocześnie nikogo do niej nie zmuszając.  Film ukazuje wiele trudnych relacji, zranień przez bliskie nam osoby oraz ludzkich