Dzisiejszy świat przepełniony jest stresem, lękiem, zmartwieniami. Troszczymy się o przyszłość, o pracę, pieniądze, dzieci. O to, czy będziemy mieć, co włożyć do garnka; czy będzie nas stać na samodzielne utrzymanie się, na spłatę kredytu. Niby to wszystko normalne – takie życie, czyż nie? No właśnie, czy aby na pewno tak musi być? Czy naszą odpowiedzialnością i zadaniem, jako istot ludzkich, jest zamartwianie się? Kiedy czytam Biblię, widzę jedną rzecz odnośnie zmartwień, a mianowicie, to że mamy się ich wyzbyć. No dobrze, tylko jak? Przecież łatwiej powiedzieć niż zrobić i, jeśli troszczymy się o własną przyszłość czy przyszłość naszych dzieci, to chyba znaczy, że jesteśmy odpowiedzialni, roztropni, nie bagatelizujemy i tak dalej? Doprawdy? Bóg wiele razy w Swoim Słowie mówi do nas jedną rzecz: Przestańcie się martwić, bo niczego to nie zmieni. „ Dlatego radzę wam: Nie martwcie się o swoje życie—o to, co będziecie jeść i pić, ani o ciało—w co się ubierz...