Dziś chciałabym napisać o czymś, co od dawna jest w moim sercu, mimo że kiedyś wyśmiałabym każdego, kto choćby wspomniał o takiej możliwości, a mianowicie o tym, dlaczego chciałabym pracować w szkole. Jak byłam młodsza, kiedy sama jeszcze chodziłam do szkoły, nie widziałam sensu w nauczaniu. Myślałam sobie, że to strata czasu i energii. Niby po co miałabym przekazywać komuś moją wiedzę? I że niby mam się uczyć tylko po to, żeby potem nauczać innych? No way. Nawet w momencie, kiedy wybrałam już kierunek nauczycielski, byłam zdania, że nigdy, przenigdy nie podejmę pracy w szkole. Choćby mnie torturowali. Never ever. Kiedy wykładowcy na studiach pytali, kto z nas rozważa i planuje taką karierę, jako jedna z nielicznych nigdy nie podnosiłam ręki. A jednak. A jednak coś we mnie uległo zmianie. Kiedy? Podczas pierwszych praktyk, które odbyłam w gimnazjum. Pamiętam jak mieliśmy do wyboru: szkoła podstawowa lub gimnazjum. Wszyscy oczywiście pobiegli do tej pierwszej, no bo dziec...