Cześć!
Dziś chciałabym napisać
tak zwany post rekomendujący, a mianowicie, chciałabym polecić Wam trzy wartościowe filmy, które dały
mi do myślenia, dotknęły wnętrza mojej duszy i sprawiły, że długo nie
potrafiłam o nich zapomnieć. Są to również produkcje, do których często wracam
lub będę wracać i które prawdopodobnie nigdy mi się nie znudzą.
A więc, co to za filmy?
#1 "Moja miłość" (ang. I am not ashamed).
Film oparty na prawdziwej
historii, niestety tragicznej, która wydarzyła się w kwietniu 1999 roku w
Liceum Columbine, kiedy doszło do strzelaniny, w wyniku której śmierć poniosło 13
osób: 12 uczniów i 1 nauczyciel. Wydarzenie to zostało nawet nazwane „Masakra w
Columbine”.
Jest to opowieść z
perspektywy Rachel Joy Scott, nastolatki, prowadzącej dziennik, w którym
zapisywała wiele swoich przemyśleń oraz obserwacji. To właśnie na ich podstawie
powstał ten film jak i książka wydana przez rodziców Rachel, zatytułowana „Łzy
Racheli” (ang. Rachel’s Tears”). Jeśli wydaje się Wam, że to kolejny film dokumentalny
to muszę wyprowadzić Was z błędu J To bardziej melodramat, który przedstawia historię życia i
śmierci. Oglądając go po raz pierwszy, nie potrafiłam wrócić do rzeczywistości.
Ogromnie wstrząsnął moimi emocjami, dał do myślenia, zastanowienia. Nie
potrafię wręcz przestać go oglądać!
# 2 October Baby (po polsku tłumaczony na „Październikowe dziecko” lub „Każde życie jest cudem”).
Kolejny melodramat,
jednak myślę, że z nieco bardziej pozytywnym zakończeniem. Tak to chyba jest,
przynajmniej w moim wypadku, że melodramaty pozostają w człowieku najdłużej i
poruszają głębią ludzkiego wnętrza. October Baby to kolejna opowieść na
faktach. Tym razem przedstawia historię dziewczyny, która poszukuje swojej
tożsamości. Posiada ona kochający dom, wspierających rodziców, pasję,
przyjaciół, cierpi jednak na pewne schorzenia, które jak się okazuje, są
wynikiem nieudanej aborcji. Kiedy Hannah dowiaduje się, że nie tylko została
adoptowana, ale również wyrwana ze śmierci, na którą skazała ją rodzona matka,
postanawia ją odnaleźć. Film, podobnie jak jego poprzednik, dotyka najgłębszych
zakamarków naszych serc i myślę, że nie jest możliwe, aby oglądać go bez potoku
łez. Jeśli komuś z Was się to uda – koniecznie dajcie znać! J
Istotna uwaga: po napisach
nie wyłączajcie filmu, ponieważ czeka Was niespodzianka J
# 3 A gdyby tak? (ang. “What if?”)
W tej produkcji nie ma
już śmierci J Żeby nie było, że oglądam tylko filmy zaprawione tragizmem. Myślę
jednak, że można go również zaliczyć do grona melodramatów lub może dramatów
obyczajowych.
Film opowiada o człowieku
imieniem Ben, który ma kochającą narzeczoną i dobre plany na przyszłość. Ma lub
… miał. Dla niej wszystko wydawało się jasne – on pójdzie do seminarium, kiedyś
zostanie pastorem i będą stanowić szczęśliwą chrześcijańską rodzinę. Niestety,
Ben postanawia zmienić pomysł na życie. Widzimy go piętnaście lat później, jako
odnoszącego sukcesy biznesmenem, nie mającego wiele wspólnego z chrześcijaństwem.
Obraca się wokół ludzi, których ciężko byłoby określić mianem przyjaciół,
brylantów, grubych pieniędzy i drogich samochodów. Jednak pewnego dnia w życiu
Bena dochodzi do interesującego spotkania z … aniołem. Od tej chwili już nic
nie jest takie samo. Mężczyzna ma okazję zobaczyć i doświadczyć tego, jak
potoczyłoby się jego życie, jeśli piętnaście lat temu dokonałby innego wyboru. Wyboru
planu, jaki miał dla niego jego kochający Stwórca. Jakim byłby człowiekiem? Kim
byłaby jego rodzina? Kim byłby on sam? Tego wszystkiego, oraz wyboru jakiego
ostatecznie dokona Ben, dowiemy się oglądając „A gdyby tak.” Na zakończenie
powiem tylko tyle, że jest to kolejny film, który sprawił, że z moich oczu
zaczęły płynąć łzy, jednak tym razem bardziej ze wzruszenia niż bólu.
Na dziś to wszystko. Za jakiś czas pewnie opublikuję podobną listę, może z filmami innego gatunku, zobaczymy :)
Dajcie znać, czy widzieliście któryś z powyższych filmów? Co sądzicie? Macie podobne opinie czy całkiem odmienne? Podzielcie się w komentarzu! :)
Na dziś to wszystko. Za jakiś czas pewnie opublikuję podobną listę, może z filmami innego gatunku, zobaczymy :)
Dajcie znać, czy widzieliście któryś z powyższych filmów? Co sądzicie? Macie podobne opinie czy całkiem odmienne? Podzielcie się w komentarzu! :)
"Moja miłość" zapowiada się świetnie! Jak będę miała w grudniu więcej wolnego, to koniecznie muszę go zobaczyć! Natomiast "October Baby" puściła nam katechetka w LO i nie wspominam tego zbyt dobrze - zamazany obraz z rzutnika, mnóstwo głosów w tle, przerwanie historii w połowie, no i sam fakt, że musieliśmy to oglądać mnie jakoś bardzo zniechęcił. Po prostu, gdy muszę coś zrobić, to nie pałam do tego już sympatią i potem muszę się na nowo przełamać. Mam nadzieję, że tak będzie i z tym filmem i kiedyś go jednak zobaczę do końca :)
OdpowiedzUsuńNiestety, dopiero teraz - przypadkowo - zobaczyłam Twój komentarz :(. Oj, no to rzeczywiście, warunki nie sprzyjały oglądaniu :D Ale myślę, że jak usiądziesz z kubkiem herbaty, w spokoju to na sto procent Ci się spodoba! :)
UsuńA "Moją miłość" właśnie ciężko zobaczyć po polsku ... Grali w kilku mniejszych kinach i koniec. Słuch zaginął :(